Ostatni dzień roku.

 Może to najlepszy czas na podsumowanie jednego z etapów życia. A może czas na postanowienia noworoczne? Jednak szczerze przyznaję, że żadnych postanowień nie będzie. Podsumowań też nie, choć to był dobry rok. Bardzo dobry nawet. I wypadałoby życzyć sobie powtórki w następnym.
Jednak biorę to wszystko na spokojnie. Nie mam zamiaru ulegać sylwestrowemu szaleństwu. O, co to, to nie! I Wy też nie macie obowiązku szampańsko się bawić. Kto chce, może przespać północ i kompletnie nie będzie to miało żadnego znaczenia. Chociaż… Można sobie „zaprogramować”, by 2015 był właśnie taki, jak chcemy. Wystarczy kilka magicznych rytuałów:
1) Nie wolno dzisiaj sprzątać, żeby nie wymieść szczęścia z domu. I to mi się podoba. Sprzątać dziś nie mam w planie i Wam też nie radzę.
2) Do kieszeni wpakować parę złotych monet. Hmm… I tak się zastanawiam, czy jak włożę groszówki do kieszeni, złoty kolor przecież mają, to czy to zadziała? Czy może tylko grosiki będę mieć w przyszłym roku? No, a jak włożę złote czekoladowe monety? To słodyczy mi nie braknie. Czy jak? A ja przecież na nieustającej diecie.
3) Jeść w tym dniu należy wszystko, co okrągłe, bo to podobno na szczęście. Hmm… Kulki z chleba będą dobre. Już ugniatam. Można się też zaopatrzyć w lizaki.
4) W Nowy Rok pierwsza osoba, który przekroczy Wasz próg, powinna być mężczyzną. Jak zauważycie kobitkę przez dziurkę od klucza, to obalić, obezwładnić na wycieraczce, niech się nie waży przekroczyć progu jako pierwsza. Oczywiście wymyślił to jakiś facet, nie ma wyjścia, szowinista to był jak nic. A podobno idealnie, gdyby to był jasnowłosy chłopiec. W razie co więc przygotujcie perukę i wpakujcie na łepetynę gościa. Szczęściu trzeba pomagać.
5) Obserwować należy bąbelki szampana. Podobno ma to znaczenie, jak wirują w kieliszku. No, chyba że macie w planach pociągać z gwinta z zielonej butelki, to wtedy klops, bo niewiele widać. A to znaczy, że rok 2015 będzie jedną wielką niewiadomą.
A teraz do roboty. Czarować, zaklinać, by było tylko dobrze. I niby ks. Twardowski napisał, że nie można iść przez życie uśmiechniętym jak prosie w deszcz, ale nie ma co mu dzisiaj wierzyć. Dzisiaj nastawiamy się na to, że w następnym roku cieszyć się będziemy nie tylko jak świnia, lecz także jak głupi do sera. Kto nam zabroni, nie? A szczęściu trzeba pomagać. Bo jak sami mu nie pomożemy, to będziemy nadaremnie czekać, aż do nas przyczłapie.
Macie jeszcze jakieś magiczne sposoby? Tylko proszę, bez żadnego kurobicia, kurzej krwi, kurzych pazurów itp.
A kto ma chęć, niech się bawi. Kto chce spać, niech śpi. Kto będzie nadrabiał zaległości filmowe, niech nadrabia. Ściskam każdego.