sobota, 22 sierpnia 2015

STAN.S.

Honor - Ojczyzna już bez Boga ale z świętą pamięcią.
W swojej idiotycznej poprawności zaczynają się gubić.Wiara wymaga od każdego trochę dyscypliny w przestrzeganiu przykazań.Te zaś powodują że człowiek mimo woli zaczyna odczuwać więź z drugim człowiekiem i wyzwala w nim pozytywne uczucia.Potrafi łatwiej dostrzegać zło i manipulację.Wyzbywa się pychy i nie będzie dążył do popularności kosztem drugiego człowieka..Dotyczy to zarówno dziennikarzy jaki i zwykłych blogerów.
To właśnie honor nie zezwala na poniżanie drugiego. Reaguje na to i nie przechodzi obojętnie.

"A przecież wykorzystywanie religii i fanatyzmu maluczkich to metoda cynicznych polityków."

I tu się z Tobą zgodzę.Większość polityków, nie tyle religię co Kościół wykorzystuje do swoich gierek. Sakramenty już ich nie obchodzą. Letni wierni ich widzą, to im nawet nie przeszkadza kłamstwo, obłuda i pycha. Łatwiejszym się staje obarczyć tymi winami przeciwnika politycznego. Winny musi się znaleźć i to nie może być nasz.
Do tego służy również obdzieranie z godności autorytetów.
Walić w niego bo to nie nasz, albo trochę nie nasz.
Tego zaś co to zauważy, należy pouczyć i jemu przypisać niecne intencje.
Winni nie my lecz oni.
To nazywają honorem.

czwartek, 13 sierpnia 2015

  http://www.silesia-schlesien.com/index.php?option=com_content&view=article&id=497:jan-pann-wita-jad

Jan Pann - Święta Jadwiga Sląska

Mając dwanaście lat, poślubiła księcia. Urodziła mu siedmioro dzieci. A potem przepędziła z łoża i zaczęła się umartwiać. Chyba się opłacało, bo została świętą. Wczesne średniowiecze było okrutne dla kobiet. Ojcowie i doktorzy Kościoła uczonych pismach dowodzili, ze są one źródłem wszelkiego zła, bo pochodzą od drażliwej biblijnej ewy. Tej, która namówiła niewinnego Adama do zerwania owocu. Wskazywali oczywiście, ze tym „owocem” są grzeszne chucie – podstępna bron, która niewiasty wabiły mężczyzn. Także władców w koronach. 


Wobec tego najbezpieczniejsza zona dla królów i książąt była ascetka. Taka, która odmawia mężowi przyjemności płynących z obcowania ciał, nawet jeśli miałoby to grozić wymarciem dynastii. No i się na potęgę umartwia. Tylko dziewictwo i asceza miały gwarantować życie wieczne - głosili ojcowie kościoła. Co bardziej podatne na te sugestie ksiezne nie godziły się więc na sex. Chcąc nie chcąc, także i ich mężowie musieli przyjąć to do wiadomości. Ale cóż, perspektywa życia wiecznego była dla niektórych władców głębokiego średniowiecza w Polsce bardziej pociągająca niż chwile przyjemności.


Między rokiem 1190 a 1192 odbył się ślub Henryka, księcia śląskiego z dynastii Piastów, zwanego potem brodatym. Panna młoda była Jadwiga (ok. 1178-1243) z niemieckiego książęcego rodu Andechsów, córka grafa Bertolda IV i jego zony Agnes z rodu Wettynów. W chwili przybycia na Śląsk miała około dwunastu lat, Henryk, urodzony ok. 1163 r., był co najmniej kilka starszy. Wiek panny młodej nie budził zdumienia, gdyż ze względu na krótkie podówczas życie dziewczynki wydawano za mąż po osiągnięciu „wieku sprawnego”; tuż przed miesiączką albo po jej pojawieniu się. Starannie wychowana w klasztorze, w Kitzingen koło Würzburga, czytała pisma święte i psałterze.


Początkowo młodziutka księżna prowadziła tradycyjne życie żony i matki. Rodziła księciu kolejne dzieci i czytała mu święte księgi. Ubierała się modnie w suknie i płaszcze z brokatu chińskiego i jedwabiów. Nosiła też szerokie rękawy, mocno potępiane przez synody kościelne, bo „rozpustne”. Jednak pod wpływem nieszczęść, które zaczęły spadać na ród Andechsów, zaczęła inaczej patrzeć na sprawy doczesne. Z siedmiorga jej dzieci przeżyli tylko Bolesław Pobożny i Gertruda. Niestety narzeczony córki, palatyn bawarski Otton, zamordował w 1208 r. króla Niemiec i księcia Szwabii, Filipa Hohenstaufa. Nieszczęsna Gertruda resztę życia spędziła więc w klasztorze.


To wszystko tak wstrząsnęło Jadwigą, że postanowiła przebłagać gniew Biga. W 1209 r. przekonała męża do bolesnej, szczególnie dla niego, decyzji. Para książęca stanęła przed biskupem wrocławskim Wawrzyńcem i złożyła ślub czystości, rezygnując z pożycia cielesnego i dzielenia wspólnego łoża. Henryk był wtedy niewiele po czterdziestce i pożegnanie się z seksem stanowiło dla niego nie lada wyrzeczenia. Czy tylko takie były powody ascezy? Kronikarz niemiecki, Cezar z Heisterbachu, na podstawie relacji anonimowego mnicha cysterskiego twierdzi, że księżna zapadła na trąd. Przeczą temu jednak niektórzy historycy, np. Jadwiga Żylińska. Głównym powodem ślubów czystości Jadwigi były, jej zdaniem, urazy psychiczne wywołane zbyt wcześnie rozpoczętym współżyciem z dojrzałym mężczyzną. Ale też wstrząs spowodowany śmiercią pięciorga jej dzieci i siostry, Gertudy. Księżna uważała , że w ten sposób przebłaga Boga, który tak boleśnie pokarał jej ród. Dlatego zaczęła wieść żywot ascetki.


Pod klejącą się od brudu suknię mniszki wkładała pas końskiego włosia, by ocierał jej ciało i sprawiał ból. Chodziła boso nawet zimą, sypiała na gołych deskach lub na wiązce słomy, nie jadała mięsa. Nie myła się. Godzinami klęczała albo leżała krzyżem na kamiennych posadzkach w kościele. Nie rozstawała się też z biczem, katując razami ciało. Zaczęła się tez opiekować trędowatymi, stawiając w 1214 roku pierwsze leprozorium polskie pod wezwaniem Świętego Ducha. Budowała szpitale, zorganizowała szpital wędrowny. Docierała do więzień. Kilku skazańców wybroniła od stryczka.
Sława księżnej ascetki szybko się rozeszła. Za Jadwigą ciągnęli żebracy i biedacy. Wspierała ich monetami z sakwy specjalnie noszonej przez pachołka. W latach 1221-1222 r. Śląsk nawiedziła powódź, a za nią przyszła klęska głodu. Księżna zmusiła wtedy męża, aby obniżył daniny w swych dobrach. Czy Jadwiga wzbudzała odrazę zapachem brudnego ciała, ropy lejącej się z wrzodów i niegojących się ran? Raczej nie. Średniowiecze przepełnione „naturalnymi” smrodami stępiło ludziom zmysł powonienia powszechnie podziwiano wyrzeczenie księżnej i to, że tak wielka pani myje nogi mniszkom, jak kiedyś Jezus swoim uczniom. Ale Jadwiga poszła dalej.


Ta sama brudna woda przemywała twarze wnucząt, zalecając synowej, księżnej Annie, córce króla czeskiego, by robiła to samo. I Anna zalecenia posłusznie wykonywała. Jadwiga zjadała resztki jedzenia pozostawione przez mniszki w Trzebnicy, które zostały jej podporządkowane. Ale bywała też apodyktyczna. Przekonana o słuszności ascezy, wpadała w gniew, gdy najstarszy jej wnuk Bolesław nie mia ochoty się umartwiać. Rzuciła mu w twarz proroctwo, że stanie się przyczyną nieszczęść w kraju. I faktycznie: Bolesław zyskał miano Rogatki z powodu swego awanturnictwa. Na jego psychopatyczne dziwaczne zachowania i fatalne rządy z pewnością wpłynęły jednak traumatyczne przeżycia, jak chociażby przemywanie mu twarzy brudną wodą, w której wcześniej umyły nogi mniszki. Henryk Brodaty pod wpływem dziwactw małżonki także zaczął się zmieniać. Wbrew modzie zapuścił brodę, wygolił sobie też mniszą tonsurę na głowie (badacze spierają się, czy nie była to naturalna łysina). Choć sprawy Boga były mu bardzo bliskie, miał też wielki plan zjednoczenia rozbitej Polski. Przejmował więc kolejne ziemie, dzierżąc tytuły księcia śląskiego (wrocławskiego i opolskiego), krakowskiego i wielkopolskiego.

 W trakcie starań o koronę polską dla syna Bolesława został obłożony klątwą przez biskupa wrocławskiego za naruszenie jego dóbr. Tuż przed śmiercią księcia, w marcu 1238 r. klątwę zdążyli z niego zdjąć czescy prałaci. Jadwiga przepowiedziała śmierć męża. Również letarg swej dworki Katarzyny po urodzeniu przez nią dziecka. Dzięki temu, że nie spieszono się z pogrzebem, kobieta powróciła do żywych. Przeczuła też Jadwiga śmierć swoich synów: Konrada, który spadł z konia, oraz Henryka pobożnego (zginął w bitwie z Tatarami pod Legnicą w 1241 r.). Pod koniec życia księżna ascetka miewała widzenia.


Jadwiga zmarła 14 października 1243 r. Została pochowana w Trzebnicy. Gdy mniszki przygotowywały ją do pogrzebu, zauważyły, że jej ciało pełne strupów, ran, guzów, owrzodzeń, stało się gładkie i piękne. Niebawem relikwie Jadwigi zasłynęły cudami. Pierwszy zdarzył się w 1249 r., kiedy to kobieta o imieniu Stanisława została uzdrowiona z bezwładu i nie gojących się ran. Do 1267 r. kiedy to odbyła się kanonizacja Jadwigi, za jej wstawiennictwem ludzie doznali pomocy w 85 wypadkach. Ale dokładne daty tylko z trzech z nich są dziś znane, pierwszy z 1249 r., drugi z początku 1262 r. i trzeci z okresu Wielkiego Postu 1263 r. 


Do Trzebnicy pielgrzymi przybywali pieszo i boso. Byli tacy, co szli na czworakach. Niektórzy pozostawali kilka tygodni, inni wracali, aż zostali uzdrowieni. Na zadanie Stolicy Apostolskiej przeprowadzono w latach 1262-1264 badania kanoniczne w Trzebnicy i we Wrocławiu. Po przesłuchaniu dużej liczby świadków, 26 marca 1267 r. papież Klemens IV włączył Jadwigę w poczet świętych.