http://www.silesia-schlesien.com/index.php?option=com_content&view=article&id=276:dr-hab-tomasz-kamusella-szkoa-w-kolu-rogach-a-racja-stanu-czyli-nowy-so-a-sprawa-polska&catid=37:artykuy#comments
(.....)
(.....)
‘Jak to?’ może ktoś spytać. No bo jeśli się mówi o pierwszej szkole mniejszości niemieckiej w Koźlu-Rogach, to można mniemać, że do sierpnia 2012 roku niemieckie szkolnictwo mniejszościowe nie istniało we współczesnej Polsce. Niewtajemniczony w arkana narodowej statystyki otworzy polski rocznik statystyczny i okaże się, że zależnie od roku, w ostatnim dziesięcioleciu, działało w Polsce od 400 do 600 niemieckich szkół mniejszościowych. Rocznik ten wydaje się bilingualnie – proszę się nie bać, oczywiście, iż nie po niemiecku obok polszczyzny – w tym po angielsku. Do języka angielskiego nikt nie ma zastrzeżeń, więc badacze jak świat długi i szeroki cytują te dane, na których opiera się też najważniejsza i najobszerniejsza encyklopedia opisująca języki świata, The Ethnologue. Podług niej w Polsce w życiu codziennym językiem niemczyzną posługuje się pół miliona osób. (http://www.ethnologue.com/show_country.asp?name=pl)
W obliczu tych liczb nikt nie może zarzucić Polsce, że dyskryminuje mniejszości. A w kraju jest tak jak powinno, w szkołach niemieckich rozbrzmiewa polszczyzna, a pierwszą szkołę mniejszości niemieckiej otwarto dopiero teraz (2012), chyba tylko po to, żeby po tygodniu zacząć torpedować jej prawo do istnienia. Logika jak z Mrożka przejęta przez politykę i administrację państwową. O co w tym wszystkim chodzi? Proste, ale jak zagraniczny badacz nie zna polskiego, żeby mógł się wczytać w przypisy drobnym drukiem, i nie ma możliwości udania się do Polski aby naocznie się przekonać jak bardzo polski jest ten ponoć niemiecki Śląsk Opolski, to nic z tego nie zrozumie.
Te 400-600 szkół niemieckich to normalne szkoły państwowe, w których prowadzi się nauczanie języka niemieckiego jako ojczystego, czyli wymiarze trzech godzin lekcyjnych na tydzień. W głębokich latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku uczęszczałem do kozielskiego liceum, gdzie miałem cztery godziny tygodniowo lekcji angielszczyzny. Wtedy nic mi o tym nie było wiadomo, ale teraz wiem, że to była szkoła mniejszości, mniejszości angielskiej. Obecnie, kiedy to angielskiego ustawowo uczy się w całej Polsce od pierwszej klasy podstawówki, a nierzadko już w przedszkolach, gdyby statystycy i politycy tak chcieli a sytuacja tego wymagała, można by uznać wszystkie polskie szkoły za mniejszościowe, czyli z nauczaniem angielskiego jako języka mniejszościowego. Nic mi jednak nie wiadomo aby na obszarze Polski istniała choć niewielka miejscowość, gdzie językiem dnia codziennego byłaby angielszczyzna.
Jak mawiał Mark Twain ‘są kłamstwa, wielkie kłamstwa i statystyka.’
W województwie opolskim mamy do czynienia ze statystyką. Ani w tym regionie, ani nigdzie indziej w Polsce nie ma ani jednej szkoły mniejszościowej z niemieckim jako językiem wykładowym. Do czasu otwarcia szkoły w Koźlu-Rogach istniały jedynie dwie szkoły dwujęzyczne, polsko-niemieckie. W 1996 roku dwujęzyczną szkołę podstawową otwarto w wiosce Brzeźce na terenie gminy Bierawa. Od 2001 roku jej tradycje kontynuje szkoła w Solarni w tejże samej gminie. A w roku 1999 otwarto dwujęzyczny zespół szkół (podstawówkę i gimnazjum) w Oleśnie. Te dwie szkoły, wraz z tą nowo otwartą w Koźlu-Rogach to niepełne szkoły dwujęzyczne, czyli godzinowo więcej nauczania prowadzi się w nich po polsku niż niemiecku.(.....)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz