Mam przyjaciółkę która od dziecka ciągle na coś choruje.Bardzo jej współczuję, ale to, że potrafi godzinami o swoich problemach nadawać jest okropnie męczące. Sama potem czuję się tak wykończona i huczy mi w głowie.Ale to w jej przypadku jeszcze nie wszystko, także w stosunkach międzyludzkich wszystko u niej jest chore. Zawsze znajduje osobę z którą jej nie po drodze, i którą zwalcza . Należała do chóru, i zawsze ktoś jej tam nie pasował,potem wygryzła którąś z innej organizacji do której należy, Teraz ma konflikty w domu w którym mieszka, bo przeszkadzają jej osoby które palą papierosy. Płacze że jest sama, to pozwalam jej na odwiedziny u mnie, ale potem muszę brać tabletkę na uspokojenie ,tak mi jej wizyty dają w kość.Obciążanie innych swoimi problemami własnie takie niestety jest. A przecież u każdego są jakieś problemy, a odporność na problemy innych ograniczona,bo to często konieczność, a cały świat nie da się nam uratować. Miałam i ja swoje w życiu ciężkie czasy, dla niejednego byłyby pewnie nie do wytrzymania.więc. rozumiem co to bieda,choroby takie jak rak i demencja, i inne problemy życiowe takie jak alkoholizm Zaciskałam zęby, i nie dawałam tego poznać po sobie..ale nie każdy tak chyba potrafi..wiem...
Od takich ludzi zachowaj nas Boże, niestety wampirów energetycznych nie brakuje na ziemi. Uleczko serdeczności zostawiam
OdpowiedzUsuńI nic nie dociera niestety. Nic nie pomaga. Jakoś to też czasem jest mi jej żal..a nie powinno. Serdeczności wzajemne Alinko-;))
OdpowiedzUsuń