A życie codzienne?
Bibliotekarka w jednej z bibliotek opowiada: "Miałam dzisiaj jeden z najpiękniejszych dni w swojej pracy. Przyszedł do biblioteki młody człowiek, który przyniósł książkę wypożyczoną bardzo dawno temu. Skreśliłam ją z rejestru jako zaginioną, czy lepiej powiedzieć - skradzioną, tak jak wiele innych nie oddanych. Powiedział mi - przepraszam Panią wczoraj zobaczyłem ją w pokoju, w stosie swoich rupieci. Przepraszam, że to aż tyle trwało, ale oddaję. - Wie ksiądz - są jeszcze ludzie uczciwi". To zdziwienie obrazuje nasze życie codzienne.
Bony! A ja właśnie znalazłam książkę nieoddaną lata temu i to właśnie o robótkach na drutach. Wstyd! Koniecznie musze ją oddać. Buziaczki:-)
OdpowiedzUsuńA wiesz chociaż komu Majka, bo po latach już można nie pamiętać. Dzięki kochana że choć ty tu mi w komentarze się wpisujesz. Czasem i tu chciałabym na te wklejone tematy podyskutować ale chętnych jakoś jak na razie niewielu. Buziole posyłam-;))
OdpowiedzUsuńJa myślę,że niektórzy wypożyczą książkę,przeczytają,odłożą ...i zapominają,że trzeba ją jeszcze zwrócić.
OdpowiedzUsuńMoże i tak jest, ale dla właściciela książki to chyba jest przykre. Pozdrawiam serdecznie Atalia na moim blogu
OdpowiedzUsuńJa tam pamiętam, że książki trzeba oddać do biblioteki, tylko zawsze zapominam o dacie. Nawet jak sobie zapiszę w kalendarzu, to też ... zapomnę. To się chyba skleroza nazywa ...:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
U nas trzeba podać numer telefonu i dzwonią jak się zapomni.a za telefon trzeba potem zapłacić.Pozdrawiam JaGa
OdpowiedzUsuń