piątek, 14 grudnia 2012

Ach te kalorie któż-by je przez święta liczył.


Jak sprawić, żeby ominęło nas kulinarne zatracenie? Cóż, spróbujmy jakąś poradzić sobie z tym problemem.
obrazek z sieci
Po pierwsze bardzo dobrze zająć miejsce oddalone od stołu.
 Niestety zgodnie z wszelkimi tradycjami świętowanie polega zazwyczaj na siedzeniu przy suto zastawionym stole.
Wszystkie smacznie przyrządzone kalorie czyhają nas, namawiając bezczelnie do bezwstydnej konsumpcji.
 Święta mają to do siebie, że często towarzyszy im alkohol. W mniejszych lub większych ilościach.
 Alkohol zaś ma to do siebie, że znacznie obniża naszą słabą silną wolę i pod jego wpływem pozwalamy sobie na różne głupstwa.
W tym przypadku na zjadanie olbrzymich ilości kalorii.
 Często zaś przyczyną naszego nadmiernego spożycia jest kompan, który sprawia, że kolejne drinki przyjmujemy niczym oranżadę.
 Strońmy od tak niebezpiecznego towarzystwa.
Załóżmy też sobie specjalny system antykaloryczny.
Niesłychanie prosty w użyciu – zapnijmy pasek o jedną dziurkę ciaśniej niż zwykle.
 Zazwyczaj pasek poluźniamy, ba odpinamy nawet guziczek spodni, dzięki czemu do brzuszka wchodzi jeszcze więcej tuczącego dobra.
Zapomnijmy o tak haniebnej i zdradzieckiej praktyce, trzymając się nieco bardziej restrykcyjnych zasad.
Jeśli zwrócimy uwagę na kilka powyższych szczegółów, a przy okazji zadbamy o codzienne ćwiczenia, możemy być spokojni o stan naszej wagi.
******
Znalazłam ten tekst w sieci . Gotujemy, pieczemy szalejemy z zakuami słodyczy, by potem zaciskać pasa z dala od stołu.
Ach te kalorie któż-by je przez święta liczył.

4 komentarze:

  1. Ja ich liczyć na pewno nie będę:)))), ale jeść, jak zawsze - do syta. Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie liczę kalorii w dni powszednie, to tym samym i w święta nie zamierzam, ale podjem sobie to, co lubię. Za to zamierzam pójść wreszcie na dłuższy spacer, a nie ekspresową przebieżkę, jaką czasem uskuteczniam i mylnie spacerem nazywam. Ot, co! A poza tym już się cieszę, że nadchodzi czas kolęd... uwielbiam kolędy, są takie radosne i nawet mi nie przeszkadzają fałszywe tony męża - śpiewa jak potrafi, ale wspólnie i to się liczy. Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest nas juz dwie. Życie jest juz i tak ciężkie to po co jeszcze ten cały cyrk z tym liczeniem kalorii. Umiar i sie nie obrzerać . Tak jak pewna żona do męża;; kochanie jedz. po kilkakrotnym takim zwracaniu się do męża popatrzyl ze zdziwieniem na żonę; przeciez widzisz że jem!? -Ale ty nie jesz ty żreż kochanie, mówi na to jego żona. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń