piątek, 17 lipca 2015

Znacie Historię Polski? Bo ja chyba nie...kiedy to tu czytam

http://www.1917.net.pl/node/2083


Jakąż to "wolność", "granice", "moc" i "szacunek" dał mieszkańcom II RP Piłsudski?!

Wolność - Obóz koncentracyjny i tortury dla przeciwników politycznych w Berezie Kartuskiej 


Granice - wewnątrz których żyli pozbawieni praw do swojego języka, poddani przymusowej polonizacji Białorusini i Ukraińcy


Moc - Siłę policyjnej pałki naprzeciw żądaniom ludzi pracy 


Szacunek - dla gardzenia człowiekiem w imię i interesów elit, nieliczenie się z ludzkim życiem "aby tylko było mniej bolszewików"

Dla wszystkich zwolenników mordowania dla zysku, Piłsudski nadal pozostaje wzorem do naśladowania. Dopóki istnieć będzie kapitalizm, zbrodniarz wciąż będzie nazywany "mężem stanu".  
Naszym zadaniem jest odkłamanie chorobliwych mitów na rzecz prawdy historycznej i nazwania rzeczy po imieniu. Motorem postępu jest prawda a nie kłamstwo

Redakcja WR 


 
Polski obóz koncentracyjny - Bereza Kartuska


„Miejsce odosobnienia” w Berezie Kartuskiej utworzone zostało w 1934 r., po zabójstwie ministra Pierackiego. Inspiracją stała się wizyta w Polsce Hermanna Goeringa, który zachwalał obóz w Dachau. Nie jest tajemnicą, że ówczesny premier – prof. Leon Kozłowski – podziwiał niemieckich i włoskich faszystów. Jednak zgodę na utworzenie obozu wyraził osobiście Józef Piłsudski.
Na miejsce obozu wybrano dawne więzienie carskie na Polesiu, w rejonie ubogim i odciętym od świata. Jednak wieści o tym, co się tam dzieje, rozprzestrzeniały się szybko. Kierowano tam osoby „zagrażające spokojowi i bezpieczeństwu publicznemu”, czyli więźniów politycznych. Choć pierwszymi więźniami byli członkowie prawicowego ONR, to już w 1936 r. ponad 90 proc. więzionych stanowili komuniści. Nadzór nad obozem sprawował pułkownik Wacław Kostek-Biernacki – szerzej znany jako „Kostka-Wieszatiel”.



Samuel Podhajecki tak wspomina „przywitanie” w Berezie: „Każdy rozkaz musi być wykonywany przez aresztowanego szybko i ochoczo. To znaczy – dodaje Pytel – że przez cały czas pobytu w obozie nie wolno aresztowanemu nawet trzech kroków zrobić zwykłym krokiem. Zawsze musicie biegać. (…) My wam pokażemy w Berezie amerykańskie tempo. Niewykonanie rozkazu zostanie przełamane siłą, a nawet użyciem broni. Bici i tak będziecie – komentuje ochrypłym głosem Pytel – ale biada temu, kto się nam przeciwstawi”. „Nad gruźlikiem Krupką, który odsiedział już pięć lat w polskich więzieniach, rozbestwiony Świerkowski tak długo się znęcał, aż Krupka zemdlał. Wówczas jedną ręką chwycił go za włosy i głową uderzał w cementową posadzkę, drugą zaś bił w kark. Tak, s... – wykrzykiwał Świerkowski dziko – będę was cucił, gdy będziecie mdleć!”


Jak wyglądał rozkład dnia w Berezie?


Pobudka następowała o czwartej rano. Śniadanie składało się z kawy zbożowej i 400 gramów czarnego chleba. „Gimnastyka” trwała od godziny 6.30 do 11.. Obiad, podawany o 12. – była to porcja gorącego płynu i ziemniaków bez tłuszczu. Następnie znów praca do godziny 17., potem kolacja – kawa zbożowa lub żur. Więźniowie wciąż byli głodni, nie mieli paczek od rodzin ani możliwości widzenia się z nimi. O 18.30 rozpoczynano przygotowania do „snu”. W nocy dokonywano „rewizji”. Więźniowie musieli rozebrać się do naga i przebiec do jednej z sal między szpalerem policjantów, którzy bili ich pałkami. Przeszukiwano wówczas cele. Jedynymi ubraniami więźniów były te, w których ich aresztowano. Ubrania te szybko się niszczyły i potwornie śmierdziały. Więźniom nie dawano się nawet załatwiać, cierpieli ciągły ból z powodu niewypróżnionych żołądków.


O pozwolenie na drobne czynności, takie jak wytarcie nosa, trzeba było prosić policjantów. „Wywijając pałą Pytel krzyczy: – Nic wam nie wolno robić z własnej inicjatywy, dranie, nawet myśleć...”


„Gimnastyka”, prowadzona przez policjantów lub więźniów kryminalnych, polegała na wielogodzinnym bieganiu, padaniu i czołganiu się, bez przerw – często w miejscach, w których z latryn wypływały nieczystości. Tych, którzy nie wytrzymywali tempa ćwiczeń, bito. „Próchniewicz, Pytel, starszy przodownik i »Garbaty« aspirant raz za razem wyciągali kogoś z szeregu i bili. Przy takiej gimnastyce Próchniewicz tratował nogami tow. Germaniskiego z Wilna, zamordowanego potem 9 maja, grzmocił pięściami w plecy gruźlika Princa, bił po twarzy siwego jak gołąb Edmunda Cedlera, kandydata robotniczego na senatora z Zagłębia Dąbrowskiego, pastwił się nad młodziutkim Czaplickim z Kielc i dziesiątkom z nas odbił nerki i płuca.” Opornych kierowano do specjalnej grupy, zwanej „podchorążówką” – ćwiczyła ona w pracowni betoniarskiej, gdzie tumany betonowego pyłu, zalegającego podłogę 5-centymetrową warstwą, uniemożliwiały oddychanie.


Z kolei praca polegała na czyszczeniu kibli – zwykle gołymi rękami, których nie pozwalano myć przed posiłkiem. Więźniowie musieli wykopywać, a potem zakopywać rowy, przenosić bez sensu kamienie z jednego miejsca w drugie itp. Tych, którzy zasłabli, bito pałkami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz