piątek, 8 kwietnia 2016

Moje żółwie,mój kot i ja


Tak naprawdę samotni jesteśmy wtedy, kiedy sami odchodzimy od ludzi.  kś .J Twardowski
 
ksiądz Jan Twardowski dziwi się, że chociaż na naszym – co tu gadać – przeludnionym świecie żyje dzisiaj około siedmiu miliardów ludzi, to aż tylu skarży się na samotność.


Dlaczego czujemy się, dlaczego jesteśmy samotni? Bo z biegiem lat opuszczają nas bliscy: dziadkowie, rodzice, stryjkowie, wujkowie, przyjaciele, bliżsi i dalsi znajomi. Wraz z upływającym czasem stwierdzamy, że wokół nas robi się coraz bardziej pusto.


 To fakt bezsporny, ale księdzu Twardowskiemu chodzi o inny rodzaj samotności, mianowicie o samotność przez nas zawinioną: „Tak naprawdę samotni jesteśmy wtedy, kiedy sami odchodzimy od ludzi”, to znaczy – kiedy obrażamy się na świat, chociaż, jak się wcześniej lub później okazuje, nie było wcale ku temu powodu. Obrażanie się na cały świat i na wszystkich ludzi to głupota największa z największych.


 
Nie trzeba się bać samotności, pociesza nas ks. Twardowski, a już zwłaszcza nie należy bać się samotności przez nas niezawinionej, np. samotności w ciężkiej chorobie lub samotności wobec śmierci, bowiem przychodzi ona od samego Boga. Człowiek musi doświadczyć samotności, żeby był w pełni człowiekiem. Ten, kto dzisiaj jest sam, jutro będzie umiał być z innymi, będzie umiał pomóc tym, którzy właśnie czują się samotni, a więc przez innych niezrozumiani, a nawet odtrąceni.


 
To nie jest mój tekst. Znalazłam go w sieci.


 W zasadzie przemawia ten tekst jak najbardziej do mnie. Im lat przybywa tym większae zagrożenie,że wpadnie się w tą pułapkę. Ci którzy nie mieszkają samotnie  nie zdają sobie sprawy jak szybko można się w takiej sytuacji znaleść. Tym bardziej jak się jest osobą wrażliwą i nie lubjącą się innym narzucić.
Świat teraz tak pędzi, wszyscy się gdzieś śpieszą.a jak juz przychodzą zmęczeni tą pogonią do swoich czterech ścian to każdy jeden chciałby mieć święty spokój. W zasadzie to nie można nawet mówić o odtrąceniu,tylko
to takie po prostu jest to nasze życie na starość i jakoś z tym trzeba żyć.




Ja także,i mój kot,i moje dwa żółwie. hehe




6 lat od tego tekstu minęło a mogło by być dzisiejszym świeżym tematem ech....

5 komentarzy:

  1. ... każdy z nas jest w innej sytuacji ... wolałbym inaczej, normalnie ... ale skoro tak się stało ... nie narzekam ... daję radę ... jak długo? ... Bóg raczy wiedzieć ... pozdrawiam ... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. czasem się warto odsunąć, nie angażować się na siłę w coś, co wymaga zbyt wielkiego wysiłku (z jednej strony)
    i coś Ci powiem - jak tam lubię swoje towarzystwo ;)) nie muszę mieć wokół siebie zbyt wielu ludzi

    OdpowiedzUsuń
  3. kobietawbarwachjesieni:
    Ja czasami czułam się samotna w tłumie. Idę sobie np. Ulicą Warszawy, obok mnie, przede mną i za mną różni ludzie, a ja się czuję sama i trudno powiedzieć, czy dobrze mi z tym, czy źle. Przytulam Cię mocno.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z wiekiem wszystko się zmienia, mamy inne potrzeby. Mam wprawdzie starych znajomych, bardzo ich lubię i spotykamy się, byle nie za często. Bo jednak najbardziej potrzebuję spokoju i ciszy. Byle nie wpaść we własną pułapkę. Pozdrawiam Uleczko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo niektóre tematy są wieczne Uleczko.
    Pozdrawiam najserdeczniej jak umiem.
    :-))

    OdpowiedzUsuń