Rok 1945.(moje wspomnienia ) miałam wtedy 8 lat
W kuchni mieszkania kobiety(czekała na swojego męża podobnie jak i moja Mama, bo Mężów i Ojców naszych internowano w lutym tego roku do Rosji), u której mieszkaliśmy kątem, przygarnięci przez nią, po tym jak nas Rosjanie wykwaterowali siłą z naszego domu,
ale do rzeczy i po kolei;
Moja Mama i ta Właścicielka mieszkania, zasiedli po południu przy stole i akurat mieli wypić kawę zbożową z okazji 40 urodzin mojej Mamy,
kiedy z nagła pojawił się w tym momencie w drzwiach tego mieszkania młody żołnierz radziecki, niosąc mnie na rękach nieprzytomną, i z całą głową i twarzą zalaną krwą.
Wypadek.
Na pustej ulicy w tamtych czasach, bez opieki dorosłych , dzieci z domów tej ulicy w tym ja i mój mały braciszek również jak to zwykle w najlepsze się tu bawiły.
Kiedy (tak potem mi opowiadano) dawałam innym popis tancerki na środku jezdni, nikt z nas dzieci nie zauważył nadjeżdżający samochód wojskowy.
Musiał mieć dobre hamulce, i miał na moje szczęście także niezły refleks ten młody człowiek, bo mnie jedynie tylko potrącił, a po zmyciu krwi z głowy i twarzy się okazało, że to tylko niewielka rana na głowie, no i najwidoczniej wstrząs mózgu.
Ale po odzyskaniu w łóżku przytomności,jeszcze tego samego dnia dalej się bawiłam na ulicy razem z dziećmi, które zdziwione moim zmartwychwstaniem(opowiadano w rodzinach że mnie na śmierć auto przejechało) bardzo się ucieszyły z tego że żyję.
Kto by w tamtych czasach coś wiedział o tym że wstrząs mózgu to nie takie hop siup i poleżeć trzeba.
Bo jednak porządnie mnie musiało rąbnąć . Nic z tego dnia przed tym wypadkiem nie pamiętam. Wszystko to wiem jedynie z opowiadania mojej Mamy.
.Ech wspomniało mi się to przed chwilką i chyba już kiedyś w jakimś poście o tym pisałam
W kuchni mieszkania kobiety(czekała na swojego męża podobnie jak i moja Mama, bo Mężów i Ojców naszych internowano w lutym tego roku do Rosji), u której mieszkaliśmy kątem, przygarnięci przez nią, po tym jak nas Rosjanie wykwaterowali siłą z naszego domu,
ale do rzeczy i po kolei;
Moja Mama i ta Właścicielka mieszkania, zasiedli po południu przy stole i akurat mieli wypić kawę zbożową z okazji 40 urodzin mojej Mamy,
kiedy z nagła pojawił się w tym momencie w drzwiach tego mieszkania młody żołnierz radziecki, niosąc mnie na rękach nieprzytomną, i z całą głową i twarzą zalaną krwą.
Wypadek.
Na pustej ulicy w tamtych czasach, bez opieki dorosłych , dzieci z domów tej ulicy w tym ja i mój mały braciszek również jak to zwykle w najlepsze się tu bawiły.
Kiedy (tak potem mi opowiadano) dawałam innym popis tancerki na środku jezdni, nikt z nas dzieci nie zauważył nadjeżdżający samochód wojskowy.
Musiał mieć dobre hamulce, i miał na moje szczęście także niezły refleks ten młody człowiek, bo mnie jedynie tylko potrącił, a po zmyciu krwi z głowy i twarzy się okazało, że to tylko niewielka rana na głowie, no i najwidoczniej wstrząs mózgu.
Ale po odzyskaniu w łóżku przytomności,jeszcze tego samego dnia dalej się bawiłam na ulicy razem z dziećmi, które zdziwione moim zmartwychwstaniem(opowiadano w rodzinach że mnie na śmierć auto przejechało) bardzo się ucieszyły z tego że żyję.
Kto by w tamtych czasach coś wiedział o tym że wstrząs mózgu to nie takie hop siup i poleżeć trzeba.
Bo jednak porządnie mnie musiało rąbnąć . Nic z tego dnia przed tym wypadkiem nie pamiętam. Wszystko to wiem jedynie z opowiadania mojej Mamy.
.Ech wspomniało mi się to przed chwilką i chyba już kiedyś w jakimś poście o tym pisałam
... już tyle razy pisałem ... od dzieciństwa Opatrzność czuwa nad Tobą ... w tych obecnie trudnych chwilach też Ci dopomoże ... tylko tą rozbitą wtedy główkę podnoś do góry ! ... jasne? ... pozdrawiam ... :)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty Andrzeju wierzę w potęgę Boskiej Mocy. Przecież wie co potrzebujemy. Jak dotąd miałam zawsze wyjątkowe szczęście. Już kilka razy było ,że mogło mnie nie być. Musimy zaufać Szkoda ale czasem o tym się zapomina. Pozdrawiam serdecznie
UsuńMiałaś żyć, inne plany były względem Ciebie.
OdpowiedzUsuńJa też wspominam moje dzieciństwo, rodziców, rodzeństwo. Zwłaszcza teraz, gdy siostra ciągle walczy o życie....
Pozdrawiam Uluś :)
Jedynie tak przy takich okazjach jak ostatnio urodziny, czy to Syna , a teraz Mamy budza się wspomnienia u mnie, bo tak to raczej żyję teraźniejszością. Grzmi za oknem mogłoby popadać. Zdrowia dla Twojej chorej Siostry. Ale przecież i tak wszystko jest w Rękach Boskich no nie? Przytulam Cię Aniu bardzo mocno i serdecznie Cię pozdrawiam-;))
OdpowiedzUsuńWitaj Uleczko, pozdrawiam Cię z krótkich wczasów z Kotliny Kłodzkiej. Jestem na agroturystyce koło Bystrzycy Kłodzkiej, pogoda piękna, krajobrazy też, zwiedzamy co się da i na co zdrowie pozwala ,/kolano mi się odezwało/, ale sobie jakoś radzę...Aga
OdpowiedzUsuń/
Ojej Aga, kolano to paskudztwo. A do tego jeszcze w terenie górzystym. Pewnie malujesz tam przy okazji skoro tak piękne widoki tylko malować pejzaże. Miłego wypoczynku Aga i oby pogoda do końca dopisywała. Pozdrawiam ślicznie-;)
UsuńMaya
OdpowiedzUsuńPowiem tak: Przygody to nasz specjalność -- moja i Twoja. Jak wspomne swoje smarkate lata też byłam niezłym "odłamkiem" życiowym, he he.Pozdrawiam serdecznie.
Nie byłam aż taka dzikuską jak Ty Majka. Opisywałaś co nieco z czasów Twojej młodości. W porównaniu z Tobą to byłam aniołek hehe. Buziaki serdeczne-;)
OdpowiedzUsuńUleczko Kochana! Przede wszystkim chciałam Ci napisać, że wszystkie Twoje ostatnie teksty czytałam, tylko nie mogłam skomentować bo miałam tylko komórkę. A z komórki to jest trochę trudne i wymaga cierpliwości.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o ten tekst to ja coś podobnego przezyłam zaraz po urodzeniu. W szpitalu gdzie mnie Mama urodziła panowała akurat biegunka. I ja się zaraziłam. Wtedy - kilka lat po wojnie mogło się to skończyć tragicznie. Ale jakoś się"wylizałam" chociaż przez 2 miesiące po urodzeniu leżałam w szpitalu.
Serdeczności Kochanie.
:-)
Ten 1974 rok był w ogóle dla naszej rodziny jakiś pechowy. Mojemu Bratu w tamtym szpitalu tego roku w kwietniu zmarło jego Dziecko ,dopiero co 3 dniowy noworodek. Jego pierworodny. Kiedy ja tam rodziłam, niestety także panował nieopisany bałagan i brak higieny. Ta biegunka zakaźna i moja choroba po porodzie to pewnie konsekwencje tego. Miałaś Stokrotko wyjątkowe szczęście że przeżyłaś tę dla noworodka wyjątkowo niebezpieczną zagrażającą życiu biegunkę. Serdeczności wzajemne Stokrotko kochana-;)
OdpowiedzUsuń