niedziela, 11 września 2016

Czasem trzeba zostawić za sobą to co było ważne kiedyś, dla tego co jest ważne dziś.

(...) życie jest niewiadomą. I ta niewiadoma nas zmienia - zmienia nasze poglądy, pragnienia, to, w co wierzymy. i naszych bliskich... - ich także zmienia, tylko czasem w taki sposób, że drogi prowadzą nas w przeciwnych kierunkach...

 I jesteśmy od siebie coraz dalej, a dostrzegamy to dopiero, gdy dzielą nas już  lata świetlne..

. Czasem trzeba zostawić za sobą to co było ważne kiedyś, dla tego co jest ważne dziś. Czasem trzeba zamknąć jedne drzwi, żeby otworzyć następne. I dobrze jest zrobić to w porę, zanim zniszczymy nawet dobre wspomnienia.

. Jeśli coś się kończy, to coś innego się zaczyna.
 Zawsze tak było i zawsze tak będzie, ale dla siebie Ty musisz być centrum . Bez Ciebie Twój własny świat nie istnieje przecież.

                               ******************

Podoba mi się więc skopiowałam tu dla nas do poczytania. Mądre to, nie ma co.

A ja przed chwileczką otworzyłam drzwiczki piekarnika i wyjęłam świeżo upieczony placek drożdżowy z kruszonką na który miałam już od jakiegoś czasu ochotę. Jeszcze ciepły, zjadłam już kawałek ,nawet bez kawy i przed podwieczorkiem. Czasem warto sobie dogodzić nie licząc kalorie...
http://www.mojegotowanie.pl/przepis/ciasto-drozdzowe-z-kruszonka-1


Młodzi już powrócili z Chorwacji.




Siedzi tu na kolanach Wnuka , czyli wszystko gra he he


Idę popatrzeć na radość ich pieska Dyzia. Jak mi się uda zrobię mu zdjęcie, jak będą mieli ochotę na coś słodkiego ciasto będzie jak znalazł..





 

12 komentarzy:

  1. ... powrócili? ... oddaj Im kotkę w rewanżu za Dyzia ... i na Majorkę ... pozdrawiam ... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni mają własne 3 koty i te bez problemu mnie tolerują . Wnuk ma alergię na koty więc były pod moja opieką przez ten tydzień. Pozdrawiam wieczorkiem-;)

      Usuń
  2. Pyszne drożdżowe ciasto na powitanie to przesmaczny gest :) Pozdrawiam Uleczko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to już bardzo miałam ochotę sama na ten kołocz śląski z posypką jak to się tu u nas nazywa. A w takie bardzo cieple dni drożdżowe zawsze się udaje. Pozdrawiam cieplutko wieczorkiem Aniu-;)

      Usuń
  3. Ciasto drożdżowe to taka moja nieodwzajemniona miłość ,ja je kocham ,a ono mnie nie i częstuje najczęściej zakalcem.Zakalec też zjadam ,chyłkiem ,aby nikt nie widział.Czasem koleżanki przynosiły do pracy...
    Bardzo miły i mądry masz ten swój blog.Lubię tu zaglądać ,a teraz zaglądam częściej "złożona niemocą" Poważną.
    Serdecznie pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się Liiviia że blog Ci pasuje ale bardzo mnie zmartwiła Twoja choroba. Niedobrze, piszesz że to coś poważnego. Tym bardziej się zmartwiłam. Zdrowiej jak najszybciej tego z serca życzę. A co do ciasta drożdż owego ,o ile przestrzega się to, ze ono lubi ciepełko i czas by rosnąć sobie spokojnie przed wkładaniem go do piekarnika ,to się powinno udać mur beton. Ale ja też mam takie wypieki które mnie nie lubią i dlatego tez je nie robię. Moja Córka je robi i też twierdzi że jej zawsze wychodzą i co powinnam robić, ale jak coś raz zniechęca to potem już się traci na to ochotę. Liiviia ,jeszcze raz zdrowia z serca życzę, i bardzo serdecznie Cię pozdrawiam-;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest noc więc jestem odważniejsza.Przechodzę chemioterapię po usunięciu guza piersi.Chorba trwa już pół roku i jestem taka osłabiona po kolejnych chemiach ,że prawie nie wychodzę z domu.W pracy mam już połroczny urlop ,a z drugiej ,dodatkowej /granie w operze /już mają kogoś na moje miejsce .
    Mam opiekę rodziny ,problem w strachu przed niewiadomym.
    Pozdrawiam Cię i pisz dalej tak miło.I krąg Twoich komentatorów też jest miły, przyjacielski.

    OdpowiedzUsuń
  6. I mam teraz problem bo nie wiem co Ci tu mam napisać. Wiadomo pocieszać i napisać że przecież wszystko będzie dobrze jest łatwo zdrowemu a i tak cierpi się dalej. Podobnie jak z bólem zęba kto tego nie poznał nie wie nic o cierpieniu. Matka mojej młodszej Synowej także jest na chemii, ale podobno każdy organizm inaczej na chemię reaguje. Mój Wnuczek Kamil także swoje już przeszedł bo jest po okropnych męczarniach leczenia białaczki. Jemu jak na razie odpukać pomogło. Liiviia musi być dobrze. Przytulam Cię bardzo serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. To może i Dyzio kawałek ciasta zje???
    :-))

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj tego to mu chyba nie wolno jeść Stokrotko. Zresztą już nic niema, he he. -;)

    OdpowiedzUsuń