A co do popularności w codziennym życiu, to temat na długie godziny rozmowy. Jak klient chodzi
po barach mlecznych i 10 razy zamówi zupę, to 10 razy dostanie zwykłą zupkę z menu.
Trochę chłodną, trochę mało, ale ogólnie w normie.
A jak ja pójdę do baru to 9 razy dostanę pełen talerz gorącej, świeżutkej zupy i uśmiech kasjerki,
a ten jeden raz ktoś mi do zupy napluje, bo mnie nie lubi.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I tak to w skrócie jest z tą całą popularnością. (śmiech)
Ach jak to dobrze ,ze nikt mi do mojej zupy nie napluje.
Znalazłam to przed chwilką w wypowiedzi kogoś kto jest popularny i ma ludzi którzy mu tego nie życzą...ech życie
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A ja tu tak sobie dziś w domu sprzątam i w kuchni co nieco do jedzenia szykowałam. Dopiero wieczorem w piecu napalę. a tymczasem tu w pokoju w którym piszę ten tekst okno wypucowałam, podłogę wyczyściłam z dywanem włącznie, no i część prania już rozwiesiłam bo firanę jak piorę w pralce to jeszcze i to i owo do przepierki dorzucę.
Stare zdjęcie ale ten budziczek tu widoczny
Widzę na moim chińskim budziku który już trochę tu u mnie godziny stuka i to tak dokładnie jak szwajcarski zegar a zapłaciłam za niego 5 złociszów he he, że to by była już u mnie pora obiadowa, ale mi się wcale nie chce jeść, ale wiem tez dlaczego.
Wypróbowałam dziś zrobić sobie na późne już śniadanie omlet z szynką. Do tego zielona sałata. Pycha . A czeka na mnie pieczona kaczka he he, ale nie taka cała.
Jedynie taka tania wersja z porcji rosołowej . Więcej oblizania kości niż kaczki, ale za to przepyszny sos. Ale czy to dziś? Chyba będzie na jutro. A teraz pójdę sobie ugotować rumianek na lepsze trawienie.
po barach mlecznych i 10 razy zamówi zupę, to 10 razy dostanie zwykłą zupkę z menu.
Trochę chłodną, trochę mało, ale ogólnie w normie.
A jak ja pójdę do baru to 9 razy dostanę pełen talerz gorącej, świeżutkej zupy i uśmiech kasjerki,
a ten jeden raz ktoś mi do zupy napluje, bo mnie nie lubi.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I tak to w skrócie jest z tą całą popularnością. (śmiech)
Ach jak to dobrze ,ze nikt mi do mojej zupy nie napluje.
Znalazłam to przed chwilką w wypowiedzi kogoś kto jest popularny i ma ludzi którzy mu tego nie życzą...ech życie
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A ja tu tak sobie dziś w domu sprzątam i w kuchni co nieco do jedzenia szykowałam. Dopiero wieczorem w piecu napalę. a tymczasem tu w pokoju w którym piszę ten tekst okno wypucowałam, podłogę wyczyściłam z dywanem włącznie, no i część prania już rozwiesiłam bo firanę jak piorę w pralce to jeszcze i to i owo do przepierki dorzucę.
Stare zdjęcie ale ten budziczek tu widoczny
Widzę na moim chińskim budziku który już trochę tu u mnie godziny stuka i to tak dokładnie jak szwajcarski zegar a zapłaciłam za niego 5 złociszów he he, że to by była już u mnie pora obiadowa, ale mi się wcale nie chce jeść, ale wiem tez dlaczego.
Wypróbowałam dziś zrobić sobie na późne już śniadanie omlet z szynką. Do tego zielona sałata. Pycha . A czeka na mnie pieczona kaczka he he, ale nie taka cała.
Jedynie taka tania wersja z porcji rosołowej . Więcej oblizania kości niż kaczki, ale za to przepyszny sos. Ale czy to dziś? Chyba będzie na jutro. A teraz pójdę sobie ugotować rumianek na lepsze trawienie.
... jak turysta ... raz w barze, drugi raz w restauracji ... często w domu coś w garnek włożę ... i jakoś leci ... ale u Ciebie wyżerka ! ... pozdrawiam ... :)
OdpowiedzUsuńAno tak bywa ,ale w domu to wiemy co jemy. Pozdrawiam serdecznie-;)
UsuńU mnie zaczął się coroczny jesienno-zimowy sezon żurkowy, kiszę sama i co tydzień gotuję. To samo z rosołem, który bardzo lubimy, ale latem odpuszczamy. Teraz pora i na cotygodniowy rosół.Lubię gotować, bo lubimy domowe jedzenie, a gotuję zawsze na dwa dni, więc żaden wysiłek. Tak to u nas jest, że musimy mieć obiad dwudaniowy, bo bez zupy nie jest ważny.
OdpowiedzUsuńZe sprzątaniem pauzuję, szafy i komody juz załatwione ale od listopada zaczynam z witrynami i szkłem. Nie znoszę tego. Serdeczności ślę, Uleczko :)
Kiedy byli domownicy i nie gotowałam jedynie jak teraz tylko dla siebie ,to także inaczej to wyglądało. Teraz to jedynie pilnuje by wagi trzymać i się cieszę że trochę mam mniej na wskazówce kiedy na wagę rano wchodzę. Dziś próbuję piec gazowy po przeglądzie i nie muszę węgiel szuflować. ze co taniej wyjdzie teraz kiedy jeszcze mrozów nie ma. Szkoda mi węgla i koksu, bo to tez już coraz to drożej. I tak dopiero po 18 zaczynam palenie, a w nocy mam zimne kaloryfery. Pozdrawiam Aniu wieczorkiem-;)
OdpowiedzUsuńkobietawbarwachjesieni:
OdpowiedzUsuńJa jutro za maglowanie elektryczne się wezmę. A mam bielizny upranej i wysuszonej z całego lata. A teraz w chłodne wieczory lubię cieplutkie wygrzane termoforem łóżeczko.
Jesteś niezmordowana Jesienna. Podziwiam nieustannie. Dobranoc, też idę już spać choć bez termoforu, ale to dobry pomysł-;))
OdpowiedzUsuń